Czy pamięta Pan swoje pierwsze wizyty w Morysinie?

Kiedy byłem dzieckiem, chodziliśmy z rodzicami na spacery do Morysina. Tata pokazywał nam ruiny pałacyków i zameczków – tak je wtedy postrzegałem. Z tatą, dziadkiem i kolegami chodziliśmy tam też na ryby, a przy okazji tych wizyt bawiłem się z rówieśnikami na ruinach. Morysin nie był wtedy jeszcze rezerwatem przyrody – tablice informujące o rezerwacie pojawiły się chyba dopiero pod koniec lat 90., jeśli dobrze pamiętam[1]

Co opowiadali Pana rodzice i dziadkowie o tym miejscu?

Słyszałem o Morysinie wiele historii, które sprawiały, że to miejsce wydawało mi się niezwykle ciekawe i inspirowało mnie do poszukiwania informacji na jego temat. Tata opowiadał o lochach i zasypanych piwnicach, wspominał o pałacyku i rotundzie – podobno wewnątrz znajdowały się kamienne głowy baranów lub kozłów, przytwierdzone do ścian. Okoliczni mieszkańcy mieli spuszczać się po linach, by zdejmować te ozdobne elementy i zabierać je ze sobą.

Ciekawa była też historia, którą usłyszałem od mojej prababci i dziadków – że podczas Nocy Świętojańskiej (21 czerwca) mieszkańcy Augustówka i Wilanowa chodzili do lasu w poszukiwaniu legendarnego kwiatu paproci. 

Kiedyś podobno istniał drewniany mostek, którym mieszkańcy chodzili do Marysinka, także w celu znalezienia paproci. To dla mieszkańców Augustówka było święto regionalne. Rozpalali ogniska i bawili się nocą. Tata wspominał, że jako dziecko widział, jak jego babcia stroiła się na tę okazję i razem z innymi szła do ruin na zabawy.

Czy ktoś mieszkał na terenie Morysina? Wspominał Pan o archeologach Muzeum Narodowego w Warszawie. 

Jako dziecko pamiętam, że mniej więcej za Pałacykiem Myśliwskim znajdowały się ogrodzone płotem działki należące do archeologów. Samych archeologów można było czasem spotkać w lesie – zdarzało się, że pracowali przy ruinach, coś tam kopali. Nas, dzieciaków, przeganiali z tych miejsc.

Pamiętam też wycieczkę rowerową z tatą – szukaliśmy wtedy ruin domku, który, jak się później okazało, był częścią Osady Olędrów, niedawno przez Państwa odkrytej. Spotkaliśmy tam mężczyznę, który przedstawił się jako student historii. Siedział przy wejściu do ruin, robił notatki i rysunki, a także odkopał marmurową płytkę posadzkową. Zdaje się, że ją zabrał, bo gdy wróciliśmy tam po jakimś czasie, płytki już nie było. Po prawej stronie ruin znajdowało się wejście do piwnic, do których mój tata, będąc dzieckiem, wchodził z bratem i kolegami. Opowiadał o dużych, ładnych sklepieniach i obszernym pomieszczeniu.

Jeśli chodzi o mieszkańców, pamiętam starszego pana z psem, który mieszkał w Gajówce. Po jego śmierci budynek został zamknięty. Tata opowiadał też, że kiedyś na terenie Bramy Neogotyckiej i Domku Stróża mieszkali ludzie. Z dzieciństwa pamiętam, że w Bramie było wejście do piwnicy – zawsze mnie ciekawiło, co się tam znajduje, ale nigdy nie miałem odwagi tam wejść. Później to wejście zostało zabetonowane i tak już zostało do dziś.

Co najbardziej utkwiło Panu w pamięci z tamtych wizyt? Fragmenty budynków, kanały, lochy? Szczególnie interesujące były Pana wspomnienia o powstańcach ukrywających się w Morysinie przed Niemcami.

Kiedy w dzieciństwie chodziłem do Morysina, ruiny nie były jeszcze ogrodzone – można było swobodnie się poruszać i bawić. Zawsze szukaliśmy ruin tej Osady Olędrów, którą teraz odkryliście. Próbowaliśmy nawet dokopać się do piwnicy. Pamiętam, że podczas jednej z takich zabaw odkopaliśmy fragment piecyka, który – jak później czytałem – został przez Państwa odnaleziony.

Tata i wujowie opowiadali, że podczas Powstania Warszawskiego babcie i dziadkowie, razem z dziećmi, ukrywali się właśnie w tych piwnicach oraz w lochach w pobliżu Domku Stróża. Ja sam nigdy nie odnalazłem wejścia do tych podziemi, ale tata wspominał, że kiedyś tam wchodzili – podobno były częściowo zalane wodą i zasypane gruzem. Krążyła też legenda, że te lochy prowadziły pod stawami aż do Rotundy lub nawet do pałacu.

Z tamtych terenów mam również siekierkę cieśli, którą oczywiście chętnie Państwu przekażę. Przy tej okazji chciałbym zaapelować do mieszkańców okolic, by również dzielili się swoimi wspomnieniami, zdjęciami z tamtych lat, a może i przedmiotami – takimi jak moja siekierka.

À propos – przypomniało mi się, że obok Domku Stróża, na jednej z kolumn, znajdowała się kiedyś figurka przypominająca aniołka. Zaginęła w latach 80.

Podobno w Morysinie rozbił się Messerschmitt – kto opowiedział Panu o katastrofie niemieckiego samolotu? Czy udało się w jakikolwiek sposób potwierdzić tę informację? W którym miejscu to się wydarzyło?

To akurat historia, którą znam najmniej. Koledzy, którzy usłyszeli o niej od swoich rodziców, pokazali mi kiedyś miejsce z powalonymi drzewami, porośniętymi mchem. Według nich to właśnie tam podczas wojny miał rozbić się niemiecki samolot. Mój tata tej opowieści nie znał, więc nie mogłem jej zweryfikować w rodzinnych źródłach.

Jaki był stosunek lokalnych mieszkańców do Morysina? Czy chętnie spacerowali po tym terenie? Co zabierali stamtąd? Co mogło się stać z „pamiątkami” znalezionymi na jego obszarze?

Sądzę, że wielu okolicznych mieszkańców nadal ma w domach różne przedmioty pochodzące z Morysina. Mój wujek miał kiedyś rzeźbioną główkę pochodzącą z pałacyku, ale niestety – najprawdopodobniej została wyrzucona po jego śmierci. Pamiętam też, że pani Małkowska, która prowadziła cukiernię, miała na ścianach ciekawe zdjęcia i ryciny z tamtych terenów. Może uda się jeszcze dotrzeć do tych materiałów lub do osób z jej rodziny.

Morysin był dla nas miejscem przygód – chodziliśmy tam na wagary, bawiliśmy się w chowanego, wojny, a także w podchody. Chodziliśmy nie tylko do Morysina, ale też do Lichowów w Świętej Katarzynie, czyli do Gucin Gaju. To były nasze „dzikie” place zabaw.

Podobnie jak mój tata kiedyś mnie, ja również zabierałem swoje dzieci do Morysina. Pokazywałem im te same miejsca i opowiadałem podobne historie – o ruinach, lochach, tajemnicach ukrytych w lesie. Niestety, pola kukurydzy wokół rezerwatu powoli znikają, zastępowane przez nowe osiedla. Ludzie są coraz bliżej ruin, ale cieszę się ogromnie, że ktoś w końcu zainteresował się tym miejscem i zaczął je zabezpieczać przed dalszym niszczeniem.

Chciałbym jeszcze raz zaapelować do mieszkańców Augustówki, Zawad i Wilanówka – podzielcie się swoimi historiami, zdjęciami, wspomnieniami. A jeśli ktoś ma jakieś przedmioty, artefakty związane z Morysinem – zachęcam, by przynieść je do pałacu. To nasza wspólna historia i warto ją ocalić.

Przypisy

[1] Rezerwat przyrody Morysin został utworzony w 1996 r. Objął teren między Jeziorem Wilanowskim, rzeką Wilanówką i Kanałem Sobieskiego, na terenie obszaru Morysin.